wtorek, 18 listopada 2014

100. rocznica męczeńskiej śmierci błogosławionej Karoliny


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

           Jak wszyscy zapewne dobrze wiemy, dzisiejszy dzień jest dniem niepowtarzalnym. To właśnie dziś przeżywamy wydarzenie, do którego przez długi czas się przygotowywaliśmy. Mowa oczywiście o setnej rocznicy męczeńskiej śmierci błogosławionej Karoliny w wał-rudzkim lesie. W związku z tą okazją zapraszam Was do krótkiej refleksji...
           Jest 18 listopada 1914 roku. Trwa I wojna światowa. Wojska rosyjskie panoszą się po Wał-Rudzie i okolicznych miejscowościach. Karolina budzi się i otwiera oczy. Widzi mamę Marię, która jak co dzień szykuje się do wyjścia na Mszę świętą. 16-latka prosi ją, aby mogła udać się tam razem z nią. Matka jednak nie zgadza się, nakazuje córce zostać w domu razem z ojcem i resztą dzieci.
          Karolina klęka przed obrazem Matki Nieustającej Pomocy. Gdy się modli, drzwi otwiera rosyjski żołdak i nakazuje jej razem z ojcem pójść z nim do dowódcy. Dziewczyna ubiera na siebie kurtkę brata, ostatni raz spogląda na oblicze Matki i wychodzi. Po dojściu na skraj lasu żołnierz każe ojcu wracać do domu. Przerażona Karolina błaga tatę, by jej nie opuszczał, wyrywa się z ramion Rosjanina i ucieka. Rozpoczyna się walka, podczas której zadane zostaje jej kilka ran szablą. Ostatnia rana okazuje się być śmiertelną. Umiera.
          Heroiczna odwaga błogosławionej winna być dla nas lekcją gotowości do całkowitego oddania się Panu Bogu oraz do bronienia swojej godności za wszelką cenę. Dziś, sto lat po tych tragicznych okolicznościach, w naszym kraju panuje pokój. Nie grozi nam już agresja ze strony innych państw. Jednak pokusy, jakie stawia przed nami dzisiejszy świat mogą mieć również bardzo poważne konsekwencje.
          Jako katolicy uczmy się od naszej bohaterki umiejętności stawiania oporu szatanowi, który na nas owe pokusy zsyła. Niech Karolina będzie dla nas siłą do przezwyciężania zła dobrem. Szczęść Boże!

Ad maiorem Dei gloriam